Również potrzeba było lat, aby doszło do uznania kultu Bożego miłosierdzia

Abp. ks. Henryk Hoser

Byłem w Maryjnych sanktuariach takich jak Lourdes, Fatima czy Kibeho, sanktuarium w Afryce. Tutaj, w Medziugorju ten fenomen spowiedzi jest jednak najsilniejszy. Wspominam o tym, bo myślę jak ważnym elementem chrystologii jest ten sakrament. Sakrament pojednania jest sakramentem Bożego miłosierdzia, jest więc związany z Miłosiernym Jezusem, względnie ze św. Faustyną Kowalską i jej posłaniem i duchowością. Chciałbym tylko przypomnieć, że św. Faustyna miała okazję rozmawiać z Jezusem niemal codziennie i to przez lata. Tak więc, jeszcze jedno podobieństwo do sytuacji tutaj w Medziugorju. Polecam lekturę jej „Dzienniczka”.

Specjalny wysłannik papieski do Medziugorja, arcybiskup diecezji warszawsko-praskiej ks. Henryk Hoser 5 kwietnia 2017 r. udzielił wywiadu dla bitno.net po zakończeniu pierwszej części powierzonej mu misji.

 

 - Jak już parokrotnie podkreśliliście, głównym Waszym zadaniem było zbadanie potrzeb duszpasterskich pielgrzymów i sposobów odpowiedzi na nie. Po tych paru dniach spędzonych w Medziugorju, jakie są Wasze wrażenia?

Sytuacja duszpasterska w Medziugorju wydaje mi się bardzo rozbudowana. Jest ona oczywiście również wymagająca, bo przez lata przez to miejsce przewijała się coraz to większa i większa liczba pielgrzymów, na których duszpasterskie potrzeby należało odpowiedzieć. Lokalna wspólnota duszpasterska też to robiła, w zakresie swoich możliwości.

W tej chwili w Medziugorju obecne są wszystkie formy opieki duszpasterskiej i myślę, że są na dobre jakościowo. Przede wszystkim, mam na myśli liturgię obchodzoną zgodnie ze wszystkimi przepisami kościelnymi. Również inne, jak je nazywamy, paraliturgiczne pobożności, takie jak Droga Krzyżowa. Ważnym czynnikiem jest też adoracja Najświętszego Sakramentu, pobożność wyrażająca wiarę wiernych w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Adoracja jest ważnym elementem pielgrzymek do Medziugorja.

Ponadto, jeszcze jednym ważnym elementem tutejszej sytuacji duszpasterskiej jest też formowanie i szerzenie Słowa Bożego. Jest wiele różnych form tego duchowego formowania, czy to przez katechezy, czy przez homilie, które są tutaj wygłaszane, czy to przez częste i różniące się między sobą seminaria, które czasami są ogólne, a czasami skierowane do określonych ludzi i zawodów, na przykład do środowiska medycznego. Organizowane są też rekolekcje, na przykład w Domu Pokoju rekolekcje odbywają się co tydzień. Tak więc, odpowiada się na potrzeby duszpasterskie i to na różne sposoby.

Największym i najważniejszym fenomenem wydaje mi się jednak być sakrament spowiedzi. Aktualna obecność księży ledwo wystarcza na zaspokojenie potrzeb wiernych, co ma miejsce również w innych sanktuariach na świecie. Świadectwa spowiedników i samych wiernych mówią o bardzo głębokich spowiedziach, spowiedziach, które przynoszą mocne doświadczenia nawrócenia się. I wydaje mi się, że jest to coś charakterystycznego właśnie dla Medziugorja.

- Czy oczekiwaliście takiej sytuacji pod względem duszpasterskim?

Nie miałem żadnych oczekiwań ani uprzedzeń. Po prostu przyjechałem, aby określić co się tu dzieje, bez żadnych wcześniej stworzonych koncepcji. A to co widzę, to to, że jest to jedno z ważniejszych miejsc kultu Maryjnego na świecie, z 2,5 milionami pielgrzymów rocznie i to z około osiemdziesięciu różnych krajów. Pielgrzymi przybywają ze wszystkich zakątków świata i ten międzynarodowy charakter również jest ważny dla Medziugorja.

- Jesteście tutaj po raz pierwszy. Jakie jest Wasze pierwsze wrażenie?

Miejsce jest zdominowane przez jakąś szczególną duchowość. To co dzieje się w Medziugorju nie ogranicza się wyłącznie do przyjmowania pielgrzymów, którzy przebywają tu parę dni, ale wokół tego miejsca rozwinęła się prawdziwa sieć działań duchowych, przede wszystkich charytatywnych, które ciągle mają miejsce. I muszę powiedzieć, że zaangażowanie ludzi, którzy są aktywni w tych organizacjach robi duże wrażenie. Tak jak też uzyskiwane rezultaty.

Ale akcent jest zawsze na duchowości. Modlitwa jest tu zawsze na pierwszym planie. Przykładowo, „Majčino selo” /”Matczyna Wioska/, wspólnota prowadzona przez franciszkanów, opiera się na pomaganiu ludziom we wszystkich ich okresach życia i problemach. Pomaga się tam wielu osobom – od dzieci w wieku przedszkolnym, do ludzi starszych, którzy mają różne problemy życiowe i przybyli na jakiś rodzaj terapii, która opiera się na starej benedyktyńskiej zasadzie – „Ora et labora“. I to daje wspaniałe rezultaty. Właśnie dzisiaj tam byłem.

- Jest tu też Cenacolo…!

Tak, wspólnota, która jest znana również w innych państwach i która uzyskuje wspaniałe rezultaty w walce przeciwko uzależnieniu. Tutaj ci młodzi ludzie pomagają innym - szczególnie starszym pielgrzymom, który wspinają się na Križevac lub Podbrdo. Nie zapominajmy, że Medziugorje nie otrzymało swojej nazwy bez przyczyny. Trasy dla pielgrzymów są strome i na wzniesieniach, a ci młodzi ludzie z Cenacolo zanoszą niepełnosprawnych na miejsca modlitwy.

Zatem, chcę powiedzieć, że wokół Medziugorja istnieją wspólnoty i domy świadczące opiekę duchową oraz pomoc dla potrzebujących i to na różne sposoby.

- To znaczy, że są tutaj owoce duchowe?

Tak i są one ogromne. Widać to w działaniach, o których wspomniałem oraz w pobożności, która tu się rozwija.

- Wielu podkreśla, że jest to Wasz pierwszy przyjazd, że Watykan oficjalnie wysyła kogoś, prałata o wysokiej pozycji do Medziugorja. Odwiedziliście również Wzgórze Objawień… Wielu widzi w tym swego rodzaju znak „uznania” tego, co się tutaj dzieje?

Tu zawsze trzeba rozdzielić dwa aspekty kwestii Medziugorja. Jeden, ten który dotyczy pastoralności i z którym jestem bezpośrednio związany. Drugi aspekt dotyczy autentyczności, albo odwrotnie nieautentyczności objawień. Ten aspekt nie jest powodem mego pobytu i badań tutaj. Objawienia są przedmiotem pracy specjalnej Komisji, której przewodniczy kardynał Camillo Ruini i której wyniki jeszcze nie zostały opublikowane.

Powinniśmy zatem rozdzielić te dwa aspekty, które swoją drogą występują jeden przy drugim. Ja jestem tutaj z powodu duszpasterskiego charakteru Medziugorja, ważność którego Kościół rozpoznaje i uznaje, co uzasadnia też mój przyjazd tutaj. Jestem tu, aby zbadać sytuację duszpasterską i zaoferować możliwe rozwiązania, tak aby była ona jeszcze bardziej skuteczna.

- Niektórzy wspominają również Wasze kazanie w kościele św. Jakuba i wskazywanie Maryi jako „Królowej Pokoju”?

Tak jak powiedziałem, nie mogę składać wyjaśnień na ten temat. To co mogę, to przypomnieć, że w modlitewnej tradycji Kościoła czczenie Matki Bożej – Królowej Pokoju jest bardzo rozpowszechnione. To co tłumaczyłem w swojej homilii to to, że wierność Jezusowi, Jego Matce i Kościołowi powinny być duchowym fundamentem dla wszystkich, którzy tu przybywają oraz że Maryję możemy czcić wszędzie. Zwróciłem zatem uwagę na uniwersalność kultu maryjnego. Ona jest Królową nieba i ziemi i dlatego możemy Ją czcić wszędzie, nie tylko w Medziugorju lub w jakimś miejscu, gdzie objawienia zostały uznane.

Kościół nie wymagał nigdy od wiernych, że muszą wierzyć w prywatne objawienie. Nie muszą, gdyż objawienie Jezusa Chrystusa zakończyło się śmiercią ostatniego apostoła, a Kościół rozwija Tradycje i Nauczanie właśnie na podstawie tego Objawienia. Wszystkie prywatne objawienia są autentyczne tylko w tej mierze, w której w swojej nauce i duchowości zgadzają się z objawieniem Jezusa Chrystusa.

- Czy spotkaliście się z widzącymi?

Tak. Było to zaplanowane jako część mojej misji. Nie spotkałem się ze wszystkimi, ponieważ nie wszyscy byli obecni tu w Medziugorju.

- Jak przebiegło to spotkanie?

O tym napiszę w swoim sprawozdaniu. Ale mogę powiedzieć, że spotkanie przebiegło w spokojnej atmosferze i było bardzo korzystne. Oczywiście, moje badanie nie poszło w kierunku stwierdzania autentyczności objawień. Moim celem był zbadanie w pewien sposób ich obecności tutaj w Medziugorju. Miałem wrażenie, że są oni bardzo wycofani, żyją w dyskrecji. Nie eksponują się ani nie narzucają. Wywarli na mnie pozytywne wrażenie. Przypominamy sobie - wcześniejsze specjalistyczne badania psychologów i psychiatrów wskazały, że w zachowaniu tych ludzi nie ma dewiacji. Są to ludzie zdrowi.

- Przed przyjazdem tutaj podkreśliliście, że Medziugorje jest "bardziej Chrystologicznym aniżeli Maryjnym miejscem". Czy pobyt tutaj dodatkowo Was w tym utwierdził?

Tak. Powtórzyłem tutaj to, co powiedział św. Ludwik Maria Grignion de Montfort: poprzez Maryję do Jezusa. Tutaj rozwija się duchowość chrystocentryczna. Miejsce Błogosławionej Dziewicy Maryi zdefiniowane jest Jej rolą w historii zbawienia. Ona zawsze była z Jezusem Chrystusem. Była pod krzyżem, nosiła Go, urodziła. Cała była tylko dla Niego. Właśnie dlatego, ta chrystocentryczna duchowość jest wzmocniona przez postać Maryi.

Abp. ks. Henryk Hoser w Medziugorju

- Ale jak to jest w porównaniu z innymi miejscami kultu Maryi?

Byłem w Maryjnych sanktuariach takich jak Lourdes, Fatima czy Kibeho, sanktuarium w Afryce. Tutaj, w Medziugorju ten fenomen spowiedzi jest jednak najsilniejszy. Wspominam o tym, bo myślę jak ważnym elementem chrystologii jest ten sakrament. Sakrament pojednania jest sakramentem Bożego miłosierdzia, jest więc związany z Miłosiernym Jezusem, względnie ze św. Faustyną Kowalską i jej posłaniem i duchowością. Chciałbym tylko przypomnieć, że św. Faustyna miała okazję rozmawiać z Jezusem niemal codziennie i to przez lata. Tak więc, jeszcze jedno podobieństwo do sytuacji tutaj w Medziugorju. Polecam lekturę jej „Dzienniczka”.

Również potrzeba było lat, aby doszło do uznania kultu Bożego miłosierdzia. Może trwało by to nawet dłużej, gdyby nie było zdecydowania św. Jana Pawła II. To jest kult, który w swoim czasie był nawet zakazany, lecz przez lata był w pewien sposób uśpiony, przeżył, aby dziś stać się uznanym i rozpowszechnionym.

- Widzicie podobieństwo do Medziugorja?

Widzę pewne analogie, których należy być świadomym, abyśmy odkryli to co dzieje się tutaj w pewnym szerszym kontekście. Myślę, że komisja kardynała Ruini również ma na uwadze ten szerszy kontekst. Ale ważny jest też kontekst samego Medziugorja. Znajduje się ono w części Europy, która jest wieloetniczna, w której dochodzi do przeplatania się katolików i prawosławnych. Nie tylko tego, tutaj chrześcijaństwo jest w kontakcie z islamem. Miejsce w którym zawsze, że tak powiem, "gotuje się", gdzie tak wiele jest nietolerancji, jak widzieliśmy to w niedawnej wojnie. I nagle, w takim miejscu pojawia się orędzie pokoju. Czyż właśnie nie w Sarajewie rozpoczęła się I wojna światowa, która zabrała miliony ludzkich żywotów? Myślę, że jest to miejsce wymowne, jeśli mówimy o czczeniu chrześcijańskiego Boga i Jego obecności w historii.

- Czy możemy, w sensie teologicznym, oddzielić potencjał ewangelizacyjny, który istnieje w Medziugorju, tak jak sami powiedzieliście, od objawień, które w nim, jak się sądzi, mają miejsce?

Kwestia objawień nie jest zamknięta. Nadal trwają badania Kościoła i wkrótce przedstawi on swoją opinię. Jednocześnie, niemożliwym jest zatrzymaniem tego wielkiego ruchu, który ma miejsce, tego wielkiego koła, które się kręci i które – wydaje się – rozkręca się w jeden zdrowy i kościelny kult maryjny, który ma swoje miejsce i swoje - że tak się wyrażę - prawa.

- Niektórzy komentują, że decyzja w sprawie Medziugorja przeciągnęła się?

Chwilę wcześniej wspomnieliśmy podobną sytuację z kultem Bożego miłosierdzia. Tam gdzie istnieją wątpliwości, potrzebny jest na czas, aby je rozwiązać. Jeśli chodzi o kwestię tych objawień, pojawiają się pewne kontrowersje. Kościół powinien zbadać te kontrowersje i wydać orzeczenie. Na podstawie tego co mówią zainteresowane strony, a więc nie tylko ci, których nazywamy widzącymi, ale również miejscowy biskup. Są to złożone kwestie, a Kościół do takich kwestii zawsze podchodził z ostrożnością.

- Często komentuje się i twierdzi, że papież Franciszek, mówiąc o "Maryi, która nie wysyła listu codziennie", tak naprawdę skrytykował Medziugorje. Co o tym myślicie?

Nie chcę tego komentować, bo nie jestem pewien jakie było przesłanie Papieża i co dokładnie chciał przekazać tym oświadczeniem. To co wiem, to to, że nie wspominał bezpośrednio o Medziugorju. Jeśli jest mowa o widzących w Medziugorju, wiemy, że zapisują oni orędzia, które otrzymują w tych objawieniach, których autentyczność jeszcze nie została potwierdzona. Nie ma w nich nowych elementów, są to tylko stwierdzenia i przypomnienia bazujące na wierze. Jest to tak jak z modlitwami – powtarzamy je i tak na nowo potwierdzamy to, w co wierzymy i przypominamy sobie o tym. Kiedy odmawiamy różaniec, przypominamy sobie tajemnicę zbawienia, czyż nie jest tak? Jak mały katechizm. Tak jak na każdej niedzielnej Mszy powtarzamy Credo. Myślę, że te orędzia tak możemy opisać – jako przypominanie i utwierdzanie w wierze. Żyjemy w czasach, kiedy jest to niewątpliwie potrzebne. Szczególnie jeśli chodzi o kwestię pokoju na świecie. Ojciec Święty często mówi o trzeciej wojnie światowej, która już częściowo trwa. To jest aktualny temat, do którego należy powracać. - Mostarsko-duvański biskup Ratko Perić opublikował niedawno ostre oświadczenie w sprawie Medziugorja.

- W tych dniach spotkaliście się również z nim. Jak przebiegło to spotkanie?

Nie mogę komentować jego stanowisk, które są dobrze znane, również wam, dziennikarzom. Ale powtarzam, Kościół do takich fenomenów musi podchodzić z ostrożnością. To znaczy trzeba zbadać wszystkie argumenty za i przeciw. Nie rozmawiałem z nim długo i przed wyjazdem spotkam się z nim jeszcze raz. Każdy ma prawo do swojej opinii. Ale wiemy jaka jest opinia biskupa na temat Medziugorja.

- Czy czujecie się, jako wysłannik Papieża w tej sytuacji trochę jak między młotem a kowadłem? Z jednej strony biskup, a drugiej wierni i franciszkanie?

Mój pobyt tutaj nie jest aż tak „niebezpieczny”. Tam gdzie są ludzie, tam zawsze są określone niezgodności. Nie powinniśmy się nimi martwić i poświęcać im zbyt wiele uwagi. Kościół ma za sobą dwa tysiące lat doświadczeń, które obejmują też zjawisko podobnych fenomenów takich jak ten w Medziugorju i z pewnością w końcu znajdzie się rozwiązanie, które zadowoli wszystkich.