Objawienia są jasnym wezwaniem dla współczesnego człowieka
Ks. Eduard Pericić jest kapłanem archidiecezji zadarskiej. W pracy duszpasterskiej do 1991 r. był profesorem klasycznego gimnazjum archidiecezji, a od 1991 r. wykładowcą historii Kościoła w Wyższej Szkole Teologii Katechetycznej w Zadarze. Jest autorem wielu książek z dziedziny chorwackiej historii kościelnej i społecznej jak również autorem książek o objawieniach Królowej Pokoju. Od 1981 r. jest całym stałym członkiem Międzynarodowej Akademii Maryjnej, a od 2002 r. - kapelanem Jego Świątobliwości. Od pierwszego spotkania z Medziugorjem do dnia dzisiejszego don Eduard wytrwale daje świadectwo o owocach objawień. Rozmawiamy z nim z okazji bliskiego ukazania się jego najnowszej książki: "Przyszliśmy do Ciebie, Matko".
Rozmowę chciałbym zacząć od pytania o pierwsze spotkanie księdza z Medziugorjem. Kiedy dowiedział się o objawieniach. Kiedy dowiedział ksiądz o objawieniach, co Ksiądz o tym pomyślał, i w jaki sposób dojrzewała decyzja o przybyciu do tego miejsca?
- Bardzo szybko od początku objawień w Medziugorju usłyszałem o nich. Myślę, że było to jesienią 1981 r., w czasie powrotu z Sarajewa, gdzie w katedrze mówiłem o duchowieństwie prawosławnym w Bośni i Hercegowinie z okazji obchodów 100 rocznicy ustanowienia jego hierarchii . Z Sarajewa dojechałem pociągiem do Ćapliny, a stamtąd - nie wiedząc nie wiedząc jak to jest daleko - wyruszałem pieszo do Medziugorja. Doszedłem pod wieczór. Byłem na Mszy św. przenocowałem, a następnie wyruszyłem w powrotną drogę do Zadaru, ale już z pragnieniem jak najszybszego powrotu tutaj. Nic nie wiedziałem, niczego nie przeżyłem, oprócz - jeżeli można to nazywać tylko "oprócz" - oprócz pragnienia, by jak najszybciej tu powrócić. Ta moja druga wizyta miała miejsce już po upływie miesiąca. Wtedy to wraz z dwoma kolegami, kapłanami - Tito Šarinom i don Nadjeljkom Zubriwićem po raz pierwszy rozmawiałem krótko z widzącymi: Vicką i Jakovem.
Pierwsze wrażenia, odnośnie widzących, programu modlitewnego i orędzi?
- Było ono dla mnie zupełnie przekonujące. Dzieci zachowały całkowitą prostotę i szczerość. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie obrazowa opowieść Vicki, jak mały Jakov przy pierwszym spotkaniu z Matką Bożą biegł ku Niej przez kamienie i ciernie, w które się zaplatał, i nic mu się przy tym nie stało. Podczas gdy Vicka, opowiadała o tym w zakrystii parafialnego kościoła, Jakov był spokojny i cichy i nie można było wydobyć z niego żadnego słowa. Vicka rozmowna, taka jak zawsze, mówiła o tym, jak piękna jest Matka Boża, i jak wzywa nas do nawrócenia i modlitwy, podkreślając zwłaszcza odmawianie modlitwy "Wierzę w Boga", siedem razy powtarzanych "Ojcze nasz", "Zdrowaś Maryjo" i "Chwała Ojcu". Wracaliśmy do domu z przekonaniem, że Vicka mówiła o swoim prawdziwym spotkaniu z Matką Bożą.
Niezwykłe przeżycia
W drodze powrotnej z Medziugorja doświadczył Ksiądz, powiedziałbym, cudu. Proszę opisać to naszym czytelnikom jeszcze raz.
- Tak. Wracaliśmy, gdy już było ciemno. Jak tylko wyjechaliśmy samochodem z Medziugorja, odmówiliśmy modlitwy, o których mówiła nam Vicka. I wtedy nagle: "Tito, uważaj!" Na drodze przed nami był wielki kamień - ostrzeżenie przed nieoświetloną naczepą, która stała za nim. Gdyby nie ten kamień, wpadlibyśmy pod naczepę. Tito szybko skręcił w lewo, gdy z naprzeciwka błysnęły światła samochodu jadącego wprost na nas. Czołowe zderzenie było nieuniknione. Udało się nam jakoś przecisną między nadjeżdżającym samochodem a naczepą. Nasz samochód zaczepił zderzakiem o auto na nas jadące, przejechał na prawą stronę i przewrócił się na dach. My wyszliśmy z tego bez szwanku! Nie tylko my, ale i nasz samochód , a także ten który jechał wprost na nas. Ówcześni milicjanci z "drogówki", którzy się pojawili, uznali za cudowne to, że nikomu nic się nie stało. My trzej kapłani nie mieliśmy wątpliwości: Uratowała nas Matka Boża.
Z upływem czasu coraz częściej pielgrzymował Ksiądz do Medziugorja. Co Księdza tak przyciąga do tego miejsca? Trzeba wziąć pod uwagę to, iż jest ksiądz osobną na wózku inwalidzkim, a to sprawia, że podróże niosą dla Księdza trudności, których nie mają osoby zdrowe?
- Powiedziałem już że po moim pierwszym spotkaniu z Medziugorjem, pozostała we mnie tęsknota nie do pokonania, by ponownie tutaj wracać. I zacząłem przyjeżdżać przynajmniej raz do roku. Byłem obecny wiele razy w domu Vicki w czasie objawienia. Prawdą jest, że niczego szczególnego w tym momencie nie odczuwałem, za wyjątkiem pragnienia, aby być tu w czasie, gdy przychodzi Matka Boża. Poza tym to dlaczego ja właśnie miałbym doświadczać czegoś szczególnego? No, jednak były i te szczególne wydarzenia, które zostały w mojej pamięci. Pewnego wieczoru gdy z kolegą Nadjeljkom Zuboviciem wyszedłem z kościoła parafialnego i mimowolnie spojrzałem w kierunku Wzgórza Objawień, zauważyłem pomarańczową kulę, wielkości księżyca w pełni, poruszająca się w prostej linii w kierunku góry Kriżevac. Gdy kula dotarła do krzyża, stała się duża, sięgała mniej więcej do połowy krzyża, a potem zakryła cały krzyż. Gdy odwróciłem spojrzenie od krzyża, kula zmniejszyła się. A gdy drugi raz skierowałem oczy ku krzyżowi, był on znów całkowicie ogarnięty przez kulę. Kolega zapytał mnie, na co patrzę?, a ja zmieszany odpowiedziałem mu: "A coś mi się tylko przewidziało". Czy było to tylko przewidzenie, czy też przesłanie: Przyjmij swój krzyż!? W maju 1984 r. wracałem z maturzystami - seminarzystami z wycieczki z Ohrida. Wracaliśmy przez Sarajewo i zatrzymaliśmy się w Medziugorju. Milicja nie pozwoliła na wjazd autobusu do wioski. Zapytałem ich, w jaki sposób, ja mając tak słabe nogi, mam pieszo dotrzeć do kościoła? Odpowiedzieli, że nie jest to ich problem i że może ktoś jadący samochodem zatrzyma się. Wyruszyłem więc razem z maturzystami pieszo. Kiedy przeszliśmy ze 20 metrów, zatrzymał się obok mnie milicyjny radiowóz. "Niech ksiądz wsiada, podwieziemy księdza do Kościoła." Przypadek? Nie wierzę! I to jest Medziugorje: z jednej strony zakaz, a zdumiej strony pomoc ze strony tych, którym wtedy nie wolno było tego pomagać w podobny sposób. Tak, muzę wciąż wzrastać w wierze, Mniej filozofować, a więcej wierzyć. Tego samego 1984 r. byłem w Igalu w Czrnogórze na rehabilitacji. Lekarz pozwolił mi jechać na dwa dni do Medziugorja. Chciałem iść na Kriżevac, lecz jak to zrobić mając takie słabe nogi? Gdybym miał ze sobą chociaż kij .Przechodzę obok kościoła, a tu za ścianą widzę oparty o nią duży kij. Ten kij stał tam cały dzień, następnego dnia, gdy wracałem po południu, kij wciąż stał w tym samym miejscu. Wtedy dopiero zrozumiałem: Czekał na ciebie, a ty?."
O objawieniach w Medziugorju mówił Ksiądz także na Kongresach Mariologicznych?
- Do czasu rozpoczęcia wojny domowej w byłej Jugosławii, przyjeżdżałem co roku, byłem przekonany, że w Medziugorju prawdziwie ukazuje się Matka Boża. O objawieniach mówiliśmy na Międzynarodowym Kongresie Mariologicznym na Malcie w 1985 r., mieliśmy też wtedy okazję przekazać wyczerpujące informacje światowej sławy mariologowi Rene Laurentowi, który wkrótce stał się jednym z najbardziej autorytatywnych obrońców prawdziwości objawień w Medziugorju. Temat objawień pojawiał się przy różnych okazjach, nie tylko za konferencyjnym stołem, również na Międzynarodowym Kongresie Mariologicznym w Hulvie w Hiszpanii, w roku 1992. Wtedy już mówiono, aby te objawienia potraktować poważnie. Ale wówczas wybuchła wojna i do Medziugorja trudno było się dostać. Przestałem jeździć tam rok w rok. Latem 1998 r., spędziłem w Medziugorju prawie cały tydzień. Byłem na Kriżevcu. Moja wspinaczka i zejście z góry trwało pełnych sześć godzin, następnego dnia byłem na Wzgórzu Objawień. W 1998 r. napisałem poemat: "Gospa - Medziugorska Królowa Pokoju", a później napisałem też bardziej obszerna książkę: "Matka Boża w Medziugorju", następnie znacznie krótszą: "Pod płaszczem Królowej Pokoju", oraz: "Pasterze Kościoła w Medziugorju" Gdy patrzymy na statystykę praktykowania wiary w krajach katolickich, zauważamy, że coraz mniej ludzi uczęszcza do kościoła. Jednak kiedy widzimy wielką liczbę pielgrzymów udających się do Medziugorja, aby się modlić, uczestniczyć we Mszy św., przystępować do sakramentu Spowiedzi św., odmawiać różaniec, to odnosimy wrażenie, że słowa Matki Bożej ożywiają wiarę. Bez wątpienia budzi troskę sytuacja w krajach katolickich, gdzie panuje sekularyzacja, duch świata i konsumpcji, a hedonizm (żyj i używaj) stał się prawie podstawowa zasadą codzienności, w której kościoły tak często pustoszeją, a różne stadiony przepełnione są tymi, którzy z zapałem oklaskują "gwiazdy", o których już jutro zapomną. Przypominają mi się słowa Jezusa: "Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" Nie jestem pesymistą, ani nie kieruje się apokaliptycznymi wizjami, staram się być trzeźwym realistą: wiedzieć prawdę rzeczywistości, która stawia trudne wymagania. Trudności polega na utrzymywaniu równowagi w zaangażowanych działaniach: Nie zgasić światła o nikłym płomieniu, nie złamać nadłamanej trzciny. Wierzę, że właśnie z tych powodów Matka Boża przychodzi i wzywa, zachęca, upomina, modli się i dziękuje za starania. To są wskazania Matki Bożej z Lourdes, Fatimy i Medziugorja, Maryi, która ukazała się w Paryżu przy Rue du Bac, która płakała w Syrakuzach na Sycylii i w Akita w Japonii, która w Amsterdamie przedstawiła się jako "Pani i Matka wszystkich narodów", której jaśniejąca postać była widziana w 1967 r. nad kopułą koptyjskiego kościoła w Zeitum pod Kairem, która w latach 1981 - 1985 wzywała do pokoju i zgody w Kibeho w Rwandzie, jeszcze przed koszmarną wojną na tej afrykańskiej ziemi. Dotychczasowe i obecne objawienia Matki Bożej w Medziugorju, Jej orędzia - przekazywane Mariji Pavlowić - Luntetti każdego 25 - go dnia miesiąca, a od listopada 2004 r. Mijanie Dragicević - Soldo każdego 2 - go dnia miesiąca - pokazują, że obecnie Maryja z większym zaangażowaniem wypełnia matczyne zadanie prowadząc swoje zabłąkane, słabe i zagrożone dzieci do swego Boskiego Syna. I, jak widzimy: Nie bez powodzenia. Z - zarejestrowanych do dziś - 126 krajów wciąż do Medziugorja przybywa wielka rzesza pielgrzymów, nabierają oni zdrowego optymizmu, by z mocnym postanowieniem i pomocą Matki Bożej zmieniać siebie, a tym samym i swoje otoczenie, przez coraz głębsze i żarliwe modlitwy, częste uczestnictwo we Mszy św., przez częsta i poważnie traktowana Spowiedź św. oraz regularne odmawianie różańca św.
Jakie jest znaczenie objawień dla w Medziugorju dla Kościoła i współczesnego człowieka? Co możemy z nich wyczytać? Czy te orędzia są w jakikolwiek sposób sprzeczne z nauka Kościoła?
- Wydarzenia w Medeziugorju, które jest dziś jednym największych i najbardziej znanych miejsc modlitwy na świecie, postrzegam, jako opatrznościowe i zbawienne. Objawienia SA jasnym wezwaniem Nieba dla współczesnego człowieka, zrozumiałym i możliwym do przyjęcia przez ludzi każdego wieku, stanu i narodu, młodych i starych mężczyzn i kobiet. Biskup Sebastian Thekethecheril powiada: "Przybywam z Indii, z okolicy Korale, które jest miejscem pięknym, przybywam tutaj i mówię, że tu jest miejsce najpiękniejsze, gdyż tutaj ukazuje się Gospa." Biskup ma całkowita rację. Objawienia Matki Bożej w Medziugorju zapewniają nas o tym, że Niebo nie chce pozostawić nas niepewnymi i zdezorientowanymi w obliczu tak jawnych napaści złego, który perfidnie działa, posługując się zgubnymi w swoich skutkach kłamstwami pięknie opakowanymi w błyszczącą półprawdę. Kłamca i ojciec kłamstwa i zabójca ludzi od początku - jak go jasno scharakteryzował Syn Tej, która w Medziugorju temu niespokojnemu światu przedstawiła się jako Królowa Pokoju. Same orędzia mówiąc najprościej, to ewangelia w małych i przystępnych dawkach, podawana dzieciom przepełnionych wielkimi i pustymi słowami wszystkich możliwych massmediów, które dużo obiecują, a najczęściej - o wiele więcej niszczą, niż budują.
Analizuje Ksiądz stanowiska hierarchów Kościoła wobec Medziugorja - biskupów, arcybiskupów i kardynałów. Czy Medziugorje jest akceptowane w Kościele?
- Dla mnie miarodajny jest i pozostanie zawsze sposób oceny, na który wskazał sam Jezus - są to Owoce: "Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydawać złych owoców, ani złe drzewo wydawać dobrych owoców." (Mt. 7, 16-18).
Popatrzmy na Ewangelię: Aniołowie wezwali pasterzy, by poszli do Betlejem ujrzeć Niemowlę, leżące w żłobie, a oni rozpoznali w Nim Obiecanego i wszystkim opowiadali o tym co widzieli i słyszeli.
Prorokini Anna, córka Manuela, która była obecna podczas ofiarowania Jezusa w świątyni zaczęła chwalić Boga i mówiła o Dziecięciu wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.
Gdy Jan Chrzciciel posyła do Jezusa uczniów z zapytaniem: "Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?", Jezus odpowiada: "Pójdźcie i oznajmicie Janowi, co słyszeliście i widzieliście."
Apostołowie głosząc Radosna Nowinę, mówili to, co słyszeli i widzieli.
Wielu biskupów i kardynałów odwiedziło już Medziugorje. I nikt z nich po powrocie do domu nie wypowiadał się przeciw Medziugorju.
Kardynał Genui Tonini mówi jasno: "Nikt i nic nie może powstrzymać świętości. Jeżeli do tego miejsca co roku przybywają miliony pielgrzymów i wielu z nich zmienia swoje życie, to jest całkiem jasne, że jest to dzieło Ducha Świętego. To, że Kościół zachowuje ostrożność, jest właściwe i słuszne, lecz nie zmienia to wielkiego charyzmatu Medziugorja."
Ekwadorski kardynał Ecchveria Ruiz powiedział: "Osobiście uważam, że jest tu początek nawrócenia całej Europy. Widziałem tak wielu ludzi, którzy stoją w kolejce, czekając na spowiedź św., wielu wiernych przyjmuje Komunię św., uczestniczy we Mszy św. W posłudze duszpasterskiej musi być priorytetowe to, abyśmy byli do dyspozycji ludzi. I to się tutaj dzieje. Dziękuję Bogu, że tu jestem, spotkałem swoich braci franciszkanów i lud chorwacki i doświadczyłem waszej wiary."
Wiedeński kardynał Schonborn: "Ja osobiście nie byłem jeszcze w Medziugorju, choć w pewien sposób często w nim jestem, poprzez ludzi, których znałem i znam. Ci ludzie byli w Medziugorju i w życiu ich widzę tego owoce. Musiałbym skłamać gdybym powiedział, że owoców tych nie ma. Są one namacalne i widoczne, w naszej diecezji i wielu miejscach widzę łaski nawrócenia, łaski nadprzyrodzonego życia wiary, łaski radości, powołań, uzdrowień, ponownego odkrywania sakramentów spowiedzi św.. To wszystko nie może być oszustwem."
Proszę, by umiejscowił Ksiądz objawienia w Medziugorju w kontekście obecnego czasu. A więc, proszę cofnąć się do momentu ich rozpoczęcia i poprowadzić wątek do chwili obecnej.
- Gdy Apostołowie stanęli przed Sanhedrynem i gdy zabroniono im mówić o Jezusie i przemawiać w Jego Imię, wtedy Gamaliel, uczony w Piśmie, cieszący się szacunkiem w całym narodzie, powiedział: "Zostawcie tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl, czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć, i oby się nie okazało, że walczycie z Bogiem." (Dz. Ap. 5, 38 - 39). Medziugorje mogło w pewnym momencie sprawiać wrażenie krótkotrwałej sensacji. Również wobec Medziugorja władze tego świata zachowały się prawie tak, jak władze żydowskie wobec apostołów. Rzeczywistość pokazała w tych dwóch przypadkach i wciąż pokazuje, że mamy do czynienia z Bożym, a nie ludzkim dziełem.
Poznał Ksiądz wielu pielgrzymów ze świata, a niektórymi z nich utrzymuje Ksiądz stały kontakt, np. z pielgrzymami z Libanu, którzy często przyjeżdżają pokonując liczne trudności. Jak oni przyjmują Medziugorje? A zwłaszcza, czym są dla nich orędzia Królowej Pokoju?
- Wszyscy, z którymi rozmawiałem o Medziugorju, bez względu na to, kim są i skąd przybywają, mówią, że w Medziugorju czują się jak w domu. Orędzia Królowej Pokoju pomagają im zatrzymać się w pędzącym świecie i pomyśleć o wieczności i o swojej duszy. Regularne połączenia lotnicze Bejrut - Mostar, Dublin - Mostar, regularne połączenia lotnicze z obu Ameryk, z Korei, Filipin.Mnóstwo ludzi wszystkich ras, radość i życzliwość jednych wobec drugich, ich pobożna i cicha postawa w kościele i wokół kościoła, skupienie podczas adoracji, całkowity spokój i cisza, panujące wśród tysięcy osób obecnych każdego 2 - go dnia miesiąca w czasie objawienia, które ma Mirjana, i spokój w jakim rozchodzi się potem ta liczba ludzka. Nieprzerwana wspinaczka ludzi po stromiznach Kriżevca i nieco łagodniejszego Wzgórza Objawień, spowiedzi, spowiedzi, spowiedzi.. Wszystko to są dla mnie i według mego osobistego przekonania owoce Matczynych orędzi Królowej Pokoju - Matki pełnej optymizmu, która nam już z wyprzedzeniem dziękuje, że Jej posłuchaliśmy.
W Medziugorju koncelebruje Ksiądz Mszę św. i spowiada. Czym dal Księdza osobiście, jako dla kapłana i pielgrzyma, są orędzia Matki Bożej?
- Są umocnieniem i drogowskazem na drodze niepoprawnego, ale nie naiwnego - optymizmu, który swój fundament ma w Tej, co porodziła nam Tego, który powiedział: "Nie bójcie się, gdyż Ja jestem z wami aż do skończenia świata." Dla swoich współbraci kapłanów miałbym jedną, jedyną receptę przy poznawaniu i rozpoznawaniu Medziugorja: usiąść tam w konfesjonale. Natomiast wszystkim pielgrzymom powiedziałbym: nie biegajcie, by zobaczyć jak najwięcej. Boga najlepiej można usłyszeć, gdy się jest wyciszonym i spokojnym. Równocześnie z rozpoczęciem regularnego przekazywania orędzi przez Matkę Bożą każdego 2- go dnia miesiąca Mijanie, zrodziła się we mnie idea zapoczątkowania ruchu modlitewnego. Celem ruchu "Pomocnicy Królowej Pokoju" byłoby zachęcanie ludzi, aby codziennie znaleźli przynajmniej pół godziny dla Boga, pół godziny modlitwy jako odpowiedź na najczęstsze wezwanie i prośbę Matki Bożej: "Módlcie się, módlcie się, módlcie się!" Dzięki Bogu i Matce Bożej, do dnia dzisiejszego zgłosiły się 742 osoby ze wszystkich kontynentów, z 26 krajów. Wierzę, że ta liczba będzie rosnąć. Powiedziałbym więc wszystkim, naprawdę wszystkim: "Zachęceni przez Matkę Bożą, Królową Pokoju, bądźcie - bądźmy! budowniczymi pokoju między Bogiem i człowiekiem, aby w tym niespokojnym świecie zapanował Boży pokój. Świat jest niespokojny gdyż zapomniał znaleźć czas dla Boga, w którym jedynie żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.
Krešo Šego
"Glasnik mira", grudzień 2008 r. i styczeń 2009 r.