Madonna wyjawiła mi swoje tajemnice
Mirjana Dragicevic, rocznik 1965, jest jedną z sześciorga widzących z Medziugorja i doskonale włada włoskim. To z powodu jej comiesięcznego objawienia, w Palavesuvio di Ponticelli w lutym zebrało się ponad 15 tysięcy osób. Zamężna z bratankiem bośniackiego księdza, ma dwoje dorosłych dzieci i od trzydziestu lat utrzymuje, że widuje Madonnę, ale to – mówi – nie przeszkadza mi wieść normalnego życia. Które w sumie normalne nie jest, zwłaszcza w dniach, w których obchodzi się trzydziestolecie pierwszego objawienia Dziewicy Maryi w Medziugorju, a Mirjana zdecydowanie należy do protagonistów tego święta. Poprzedniego ranka o 7.30 na progu jej domu stały setki ludzi ze wszystkich stron świata, by słuchać jej słów. Miłość i wiara – hasło całego dnia poprzedniego, poświęconego w całości na obchody, które kończą się punktualnie o 17.45. Madonna miała ukazać się na nowo widzącym i przekazać im tradycyjnie orędzie miłości.
Powiedziała Pani zwykłe życie... Możliwe dla tak popularnej widzącej?
Oczywiście, a przynajmniej próbuję takie wieść. Zajmuję się domem, dziećmi, mężem, a teraz także pielgrzymami, których goszczę. Gdzie ich Pani gości? W moim domu, kilku także nocuje u mojego brata, inaczej nie dałabym rady. Chętnych jest mnóstwo, a domy małe. Lubię oferować gościnność, oczywiście tę prostą i schludną.
Co z objawieniami? Zajmując się dziećmi, rodziną, pielgrzymami, kiedy Pani widuje Madonnę?
Oczywiście, że ją widuję, chociaż jako pierwsza z sześciu osób mających objawienia przestałam rozmawiać z nią codziennie. Moje objawienia codzienne skończyły się 25 grudnia 1982 roku, gdy Madonna wyjawiła mi dziesiątą tajemnicę. Odtąd widuję Maryję Dziewicę co roku 18 marca, w moje urodziny i od sierpnia 87r., każdego drugiego dnia miesiąca.
Dziesięć tajemnic... kiedy będą wyjawione?
O tym zadecyduje Madonna.
Oczywiście, ale co skrywają?
Mogę powiedzieć tylko tyle, że opisują one wydarzenia, które się sprawdzą jeśli ludzkość się nie opamięta. Madonna poprosiła mnie, bym wybrała księdza, któremu przekażę nasze tajemnice na dziesięć dni przed ich realizacją. To on wyjawi je całemu światu.
Z wyprzedzeniem?
Tak, ponieważ ksiądz przed wyjawieniem ich będzie musiał pościć siedem dni. Potem będzie mógł mówić i wszystko się zmieni.
Twierdzenie dość niepokojące...
Nie, Dziewica Maryja mówi zawsze, by nie rozmawiać o tajemnicach, ale by modlić się bez strachu o cokolwiek.
Wymagające przesłanie.
Rzeczywiście, aczkolwiek mówimy zawsze o tym co może się wydarzyć w przyszłości, ale kto może wiedzieć, czy dożyje jutra? Nikt. Zatem, porzućcie troski o rzeczy niepotrzebne, a bądźcie gotowi na moment spotkania, gdy przyjdzie Pan. Tu idzie o waszą wieczność.
Jeszcze trudniejsze...
Wystarczy tylko modlić się i otwierać serce na miłość Bożą. Zamiast tego wciąż tracimy czas na tysiąc sposobów. To, co się liczy, to wiara, że wszystko, co się wydarzy, jeśli się wydarzy, jest Wolą Bożą, której nie możemy zmienić.
Co zatem możemy zrobić?
Zmienić samych siebie. I wierzyć w objawienia.
To jest to, co będzie Pani chciała wyjaśnić komisji watykańskiej kierowanej przez kardynała Ruiniego, badającej domniemane objawienia w Medziugorju? Kiedy przesłuchają panią?
Myślę, że wkrótce. Przeprowadzili już rozmowę z Ivanką. Przesłuchiwali ją przez około 3 godziny. Ja będę następna, oczekuję w każdym momencie na wezwanie. Im też powiem o Gospie, co słyszę i widzę.
Zatem co Pani widzi podczas objawienia?
Kobietę nieopisanie piękną: żywą, świetlistą, doskonałą. Czarne, falujące włosy pod białym welonem, niebieskie oczy pełne uczucia. Mówi po chorwacku, jej głos to muzyka. Jeśli ona zaczyna prosić, i my prosimy, jeśli poucza, przyjmujemy pouczenia, szczęśliwi, że słyszymy ją, gdy o coś prosi.
O co was prosi?
O modlitwę i post. (...)
Rozmawiała: Maria Chiara Aulisio
http://www.ilmattino.it/