14 czerwca 2020 r. - Przypomnienie historii objawień c.d.
Świadectwo Mladena Bulica „Widziałem ojca Jozo po pobiciu”
Dziesięć lat później byłem zaproszony przez grupę z Breszi na kolację do domu Mladena. Jego żona zauważa w gazecie, „Włosi w Szkocji”, fotografię ojca Jozo. Chce mi coś powiedzieć, ale nie mówi zbyt dobrze po włosku. Znajduję Marię Dugandzić, która pełni rolę tłumacza.
Mladen opowiada: „W połowie sierpnia 1981 r. byłem przez pięć dni w szpitalu, gdyż miałem problemy z gardłem. 25. sierpnia stałem przy oknie w swoim pokoju. Zauważyłem, że na dole przyjechał wóz policyjny, z którego wysiadło dwóch policjantów ramię w ramię z naszym proboszczem – ojcem Jozo – w cywilnym ubraniu. Zbiegłem po schodach, aby go przywitać, gdyż tydzień wcześniej zamknęli go w więzieniu. Gdy schodziłem, spotkałem ojca Jozo z dwoma policjantami. Podszedłem by uścisnąć jego dłoń, ale policjant odepchnął mnie ze złością.
Wtedy zobaczyłem, że grupa zatrzymała się w korytarzu czekając na wyjście poprzedniego pacjenta. Z uszu ojca Jozo leciała krew; ze sposobu w jaki chodził wywnioskowałem, że spędzi resztę swego życia na wózku inwalidzkim. Podszedłem do niego i zapytałem jak się czuje. Odwracając się z uśmiechem powiedział: „Sam zobacz”. Gdy się uśmiechał zauważyłem, że stracił wszystkie zęby. Policzek miał cały spuchnięty. Okrutnie go pobili!
Jeden z policjantów podszedł do mnie i powiedział: „Jeżeli powiesz jeszcze jedno słowo ciebie też pobiję!” Ale ja nie dałem się zastraszyć i odpowiedziałem: „Nic mi nie możesz zrobić, gdyż jestem pacjentem i mogę tu zostać!”
Policjanci zabrali ojca Jozo do środka do lekarza. Kiedy wyszedł zapytał mnie co się dzieje w Medziugorju. Odpowiedziałem, że wszystko dobrze i nie musi się martwić. Wtedy policjant powiedział: „On nie musi się już o nic martwić, gdyż dzisiaj w nocy poderżniemy mu gardło”. Ale ja odpowiedziałem: „Nie możecie mu nic zrobić. Pobiliście go, ale nie możecie go zabić!”. Ojciec Jozo odwrócił głowę i zrobił znak, abym był cicho, gdyż niebezpiecznie było mówić.
Później dowiedziałem się, że dziesięć dni po tym policjant, który go pobił zmarł na atak serca! Dowiedziałem się, że ten policjant torturował ojca Jozo i powiedział mu, że jest wrogiem państwa, rządu i że musi być wyeliminowany; wtedy torturował go i sprawiał aby cierpiał tak powoli jak to tylko możliwe. Dowiedziałem się także, że ten policjant przypalał proboszcza żelazem i dla zwiększenia jego cierpienia wkładał ciężary na jego ramiona i nogi. Ale rano kiedy przyszli zabrać ojca Jozo znajdowali go uwolnionego z łańcuchów. Poza tym jego cela, która pozbawiona była żarówek, świeciła. Teraz kiedy ojciec Jozo przybywa do Medziugorja, zatrzymuje się tutaj w moim domu i żartobliwie mówi: „Zobacz nie zlikwidowali mnie! Moje gardło jest nadal całe!”.
Matka Boża ostrzega, aby nas obronić przed policją
Wraz z Silvano idę do domu Anny, siostry Vicki. Razem wspominamy dni próby dla Medziugorja. Anna we łzach broniła swej siostry przed niedowierzającym proboszczem. Towarzyszyła sześciorgu widzącym, gdy chowali się w domu ojca Jozo przed aresztowaniem przez policję po raz pierwszy. Była świadkiem nawrócenia się proboszcza. Natychmiast wchodzi w grupę modlitewną Ivana, o której założenie prosiła go Matka Boża 4. lipca 1982 r. i w każdy poniedziałek, środę i piątek podążała za Ivanem na nocne objawienia: mieli się modlić prowadzeni przez Matkę Bożą. Później w 1983 r. wstąpiła również do grupy Jeleny.
Opowiada nam: „Chodziliśmy na Podbrdo nawet wtedy, kiedy była tam policja. Gdy było rzeczywiste niebezpieczeństwo, Matka Boża ostrzegała nas. Pamiętam jeden z tych okropnych dni. Poszliśmy z Ivanem modlić się pod niebieskim krzyżem u stóp góry Crnica. Matka Boża przyszła i poprzez Ivana powiedziała do nas: „Natychmiast idźcie do domu, gdyż nadjeżdża policja a nie chcę żeby was złapali”. Ostrzegła nas gdy byliśmy na Križevcu. Ostrzegła nas trzy lub cztery razy abyśmy nie byli schwytani przez przybywającą policję.
W 1985 r. lub 1986 r. Matka Boża zaprosiła nas do sali w Bijakoviči, gdzie Ivanka miała swoje przyjęcie weselne i gdzie teraz nasze rodziny odmawiają różaniec w każdy czwartek wieczorem.
Powiedziała, abyśmy tam przyszli i dali świadectwo pielgrzymom. Wtedy nie można było się zbierać w grupie. Policja dowiedziała się o tym. Ósmego dnia Matka Boża ostrzegła Ivana, aby uciekał w góry, gdyż zbliżała się policja. Później dowiedzieliśmy się, że policja była zaskoczona, że było ciemno i nikogo nie znaleźli, biorąc pod uwagę, że planowali to wszystko w sekrecie, aby nas schwytać.
Matka Boża chciała, żeby pielgrzymi byli obecni na nocnych objawieniach. Czasami chce, abyśmy zostali sami. Czasami jest zadowolona, gdy razem omawiamy problemy i później kiedy przychodzi dziękuje nam.
Dzisiaj nalega na modlitwę w rodzinach, szczególnie w młodych rodzinach.
W dniu uwięzienia ojca Jozo Matka Boża dała orędzie ludziom przez Jakova. W tym czasie byłam w domu. Wszyscy byli smutni z powodu uwięzienia ojca Jozo, ale Matka Boża dodawała nam odwagi przez wiele znaków i łask nam okazywanych.
Grgo Vasilij i STRASZNE czasy komunizmu podczas objawień
Komunizm skończył się już w Słowenii, Chorwacji i tutaj w Bośni i Hercegowinie. Pamiętamy jeszcze czasy komunistycznego reżimu trwającego 49 lat.
Gdy głosy i proklamacje o wojnie słyszane są z Serbii, gdzie poprzez zmianę swojej nazwy komuniści próbują utrzymać w ukryciu przed światem stalinowską władzę i utrzymać w swych rękach armię całego narodu, w Medziugorju przemawiają wierzący chrześcijanie.
6. sierpnia 1981 r., w święto Przemienienia Pańskiego, policja w Medziugorju była w pełni sił. Proboszcz, który jeszcze kilka tygodni wcześniej był przeciwnikiem objawień, zawsze odmawiał pójścia i zobaczenia co się dzieje na wzgórzu objawień, gdyż w nie nie wierzył. Tego dnia, gdy już został dotknięty Łaską, zdecydował się pójść z wszystkimi widzącymi na Podbrdo. Ale tym razem, gdy chciał tam pójść, już nie mógł.
Policja otrzymała rozkazy z Sarajewa, aby stłumić ruch w Medziugorju. Ze stolicy – Belgradu – ówczesny prezydent wydał jasne instrukcje: „Zduście w samym zarodku w liberalnej Socjalistycznej Republice ten dziwny reakcjonistyczny ruch zwany Gospą”.
W dniu narodowego święta przed całym narodem radio i telewizja ostrzegały: „Nie jedźcie do Medziugorja, to nie prawda, że Gospa tam jest. To wrogowie socjalistów uknuli to wszystko”.
Więc tego dnia nie było ojcu Jozo dane wejść na Podbrdo. Policja uzbrojona po zęby zdecydowanie nie wpuszczała nikogo na wzgórze. Jedenaście dni później specjalny oddział policji przybył z Sarajewa pod koniec Mszy św. o godzinie 8.30; czekali na niego w zakrystii; włożyli mu kajdanki i zabrali go do więzienia na przesłuchanie – farsa, która miała go kosztować półtora roku więzienia. Rząd wierzył, że poprzez to eliminuje głównego wroga państwa; ze względu na to, że jego przełożony, biskup Mostaru, obiecał nie interesować się więcej Gospą, a nawet, że będzie zwalczał Ją jako próbę okazania swej dobrej woli socjalisty!
Dzieci niewiele zauważyły z tych ruchów policji. Grały i bawiły się tak jak Matka Boża ich o to prosiła, pozostając w domu, w szkole – przypomina sobie Jelena, która wówczas miała dziewięć lat. To jednak nie wyglądało w ten sam sposób dla jej ojca, który został wybrany na wójta dwóch wiosek: Medziugorja i Bijakovič.
„Pamiętam 17. sierpnia 1981 r. Kiedy usłyszałem dzwony kościelne około 17.30 wyszedłem na Mszę św. Napotkani ludzie mówili mi, że kościół jest zamknięty, i że specjalna policja z Sarajewa obserwuje go. Ale ja jeszcze bardziej odczuwałem potrzebę pójścia na Mszę św. Gdy doszedłem do plebanii, zatrzymał mnie policjant: „Nie można wejść do kościoła!”. Nic nie powiedziałem. Poszedłem za kościół i wszedłem tylnymi drzwiami. Wtedy na 10 minut przed Mszą św. ktoś otworzył główne drzwi, które były zabite gwoździami. Ojciec Zrinko poinformował nas, że ojciec Jozo został aresztowany i zabrany przez policję, ale nikt nie wie gdzie. Wszyscy ludzie w kościele zaczęli płakać.
Ja także płakałem. Czułem się taki zdruzgotany wewnętrznie jakby ktoś zniszczył moją wolność. Ale w tym samym czasie czułem radość. Nie wiedziałem dlaczego! Wtedy wszyscy zaczęliśmy się modlić otwartym sercem.
Kilkanaście dni później zostałem wybrany, może przez ojca Jozo, aby zeznawać w jego obronie na rozprawie. Obrońca był chrześcijaninem. W czasie rozprawy wiele razy wymawiał imię Matki Bożej z wielkim szacunkiem; nazywał się Milan Vuković. Obecnie opublikował wszystkie komunistyczne zafałszowania z tamtej rozprawy.
Przybyli również niektórzy politycy z Čitluka. Zwołali nas wszystkich do szkoły. Nalegali, używając diabelskich sztuczek, na zamknięcie kościoła za naszą zgodą: „Tutaj wszystko jest zablokowane. Wróg jest tutaj. Ojciec Jozo jest faszystą. Tutaj już nikt nie pracuje na polu”. Wtedy pewien starszy człowiek z wioski Ostojici wstał i powiedział: „Dlaczego wy, politycy tak bardzo martwicie się tym, co dzieje się tutaj w Medziugorju; jeżeli jest to dzieło człowieka to upadnie, ale jeśli jest to dzieło Boże to nie upadnie”. Natychmiast politycy kazali mu być cicho. Ja wówczas również byłem w polityce i byłem wójtem dwóch wiosek i mogłem interweniować z pewnym autorytetem. Gdy politycy kazali nam głosować w sprawie zamknięcia kościoła przez podniesienie ręki, zrozumiałem, że chcą nas oszukać. Najpierw chcieli, aby pierwsi podnieśli ręce ci, którzy chcą, aby kościół pozostał otwarty. Zainterweniowałem i postawiłem pytanie inaczej: „Kto chce, aby kościół został zamknięty?” Nikt nie podniósł ręki!
Rozprawa ojca Jozo jeszcze się nie rozpoczęła. Przybył do nas Ivo Jerkić, komunista uważany za bohatera z naszego regionu. Ponownie zostaliśmy wezwani do szkoły. Przed pójściem na spotkanie ja i trzej inni mężczyźni ustaliliśmy, że będziemy jasno mówić i niczego nie będziemy ukrywać. Komunistyczni politycy zaczęli mówić do nas o wrogach, faszystach, wielkich niebezpieczeństwach. Dowódca policji ze swej strony straszył nas, że wsadzi nas wszystkich do więzienia. Miałem wówczas 35 lat i jako rolnik miałem liczną rodzinę na utrzymaniu, ale podniosłem rękę, aby interweniować: „Parafianie! Jest tutaj nasz kamrat, Ivo Jerkić. Teraz mówcie jasno i szczerze. Mówcie to, co myślicie, gdyż Ivo jest tutaj z nami. Jest naszym ziomkiem i jest z naszej gminy”.
Pewien inteligentny komunista zrozumiał o co mi chodzi. Miał trudności w mówieniu, gdyż jąkał się. Wstał i spytał, co mam na myśli mówiąc te słowa. Odpowiedziałem: „Co wieczór jestem w kościele na Mszy św. Wysłuchałem wszystkich kazań ojca Jozo. Nigdy nie powiedział słowa przeciw systemowi czy ludziom. Jedynie słowa Ewangelii”. Wtedy Ivo Jerkić wtrącił: „Wysłuchałem nagranego materiału i znalazłem coś przeciw systemowi”. Ale wszyscy nasi parafianie powstali jednocześnie i powtórzyli to, co ja powiedziałem! To była prawda.
Tydzień przed rozpoczęciem procesu przeciw ojcu Jozo przyszedł do mojego domu komunista, aby mi powiedzieć, że policjant, który chciał ze mną porozmawiać na osobności czeka na mnie w szkole. Pojechałem samochodem do szkoły. Bardzo się bałem, gdyż znałem komunistów. Modliłem się. Kiedy byłem na końcu ulicy, niedaleko starego kościoła, odmawiałem Zdrowaś Maryjo. Nagle na słowo Maryjo, poczułem wielką radość wypływającą z mojego wnętrza, właściwie wybuch radości, tak wielkiej i to dokładnie gdy powiedziałem „Maryjo”. Mój strach zniknął natychmiast. Szkoła była sto metrów przede mną. Wszedłem. Towarzysz B był tam…, powiedział do mnie: „Koniecznie trzeba wsadzić ojca Jozo do więzienia, gdyż jest niebezpieczny dla systemu. Musisz zeznawać przeciw niemu, abyśmy mieli dowód jego winy. W ten sposób pomożemy naszemu krajowi. Uwolnimy kraj od Gospy i problemy znikną”. Odpowiedziałem: „Dziękuję towarzyszu B… Bóg dał mi rozum. Wiem jak myśleć w prawidłowy sposób”. B… odpowiedział mi w nieprzyjemny sposób: „Idź do swojego domu”. Wszystko zakończyło się w ciągu dwóch minut! Odszedłem przepełniony radością, bez odrobiny strachu.
Gdy nadeszła rozprawa przysłali mi nakaz. Musiałem jechać do Mostaru. W tamtych dniach wielu komunistów z Čitluka wywierało na nas nacisk, być może byli do tego zmuszani. W Tromedja, jedynie trzy kilometry od Miletiny, czekali na mnie dwaj policjanci. Burmistrz był dziesięć metrów dalej w samochodzie. Zapytali mnie gdzie jadę. Pokazałem im mój nakaz i powiedziałem: „Do Mostaru”. Przeszukali mój samochód. Powiedzieli, że hamulec ręczny nie działa. Chcieli zabrać tablice rejestracyjne. Powiedziałem: „Nie możecie; muszę pracować”. Wtedy zwróciłem się do burmistrza, który tylko obserwował i nic nie mówił. Zapytałem go, co się dzieje? On powiedział: „Puśćcie go”. Chciałem zostawić samochód i odejść. Nie chcieli tego. Chcieli jedynie tablice rejestracyjne. Spróbowałem je odkręcić, ale śrubki były zardzewiałe. Pięćdziesiąt metrów dalej był kowal. Poprosiłem, aby mi pomógł. Nazywał się Culkić. W dwie minuty zdjął tablice. Po kilku kilometrach zauważyłem inny samochód policyjny. Zapytali mnie co robię bez tablic rejestracyjnych i jak mogłem tak jechać do Mostaru. Dali mi kartę obiegową. Odjechałem. Za Čitlukiem była następna kontrola policyjna. Zapytali mnie dlaczego jadę bez tablic rejestracyjnych. Wspomniałem, że zostałem wezwany do Mostaru jako świadek w procesie i wyjaśniłem co mi się przytrafiło z policją na skrzyżowaniu w Tromedja. Chcieli mnie wyśmiać: „Jak tamci policjanci mogli ci pozwolić jechać z tą kartą obiegową, która nie jest nic warta jeśli samochód nie jest sprawny!”. Policjant powiedział: „Jedź do Mostaru. Poinformujemy ich przez radio, żeby pozwolili ci przejechać, abyś nie spóźnił się na rozprawę”. Natychmiast pomyślałem, że jest w tym ręka Maryi. W sądzie było około piętnastu świadków. Czterech było przeciw. Przybyli spoza Medziugorja; zeznawali przeciw ojcu Jozo. Ośmiu było z Medziugorja.
Rozprawa trwała dwa dni. To był pierwszy raz kiedy byłem w sądzie. Wszedłem przedostatni. Był tam chłopiec, który płakał i mówił: „Nie chcę zeznawać przeciw niemu, ale oni powiedzieli mi, co mam mówić przed sądem przeciw ojcu Jozo”.
W sądzie pytali mnie co słyszałem w kazaniach ojca Jozo. Powiedziałem, że zawsze byłem na wieczornych Mszach św., a ojciec Jozo nigdy nic nie powiedział przeciw rządowi i ludziom. Adwokat wyraził obiekcje, że może i słuchałem ojca Jozo, ale mój rozum nie rejestruje wszystkiego. Odpowiedziałem: „Znam wszystkich ludzi w parafii i oni wszyscy mają dobre zdanie o ojcu Jozo. On jest czysty”.
Orędzie na dziś:
14.01.1985 r. Medziugorje
„Drogie dzieci! Szatan jest tak silny i wszystkimi siłami pragnie przeszkodzić moim planom, które rozpoczęłam z wami. Wy módlcie się, tylko się módlcie i nie ustawajcie nawet na chwilę. I ja będę prosiła mego Syna, aby spełniły się wszystkie moje plany, które rozpoczęłam. Bądźcie cierpliwi i wytrwali w modlitwach! I nie dopuśćcie do tego, by szatan pozbawił was odwagi. On mocno działa w świecie. Bądźcie ostrożni!”