Cud w Medziugorju - Matka Boża mnie uzdrowiła, teraz znów chodzę
Włoch Andrea De Luca (21) na Wzgórzu Objawień poczuł ciepło. Lekarz potwierdził później, że rzecz dotyczy niewyjaśnionego uzdrowienia, po zaniku kości biodrowej nie było nawet śladu
Pisze: Velimir Begić
Andrea De Luca (21 lat) we wrześniu 2009 roku pierwszy raz przyjechał z rodzicami do Medziugorja. Pewnego wieczoru wszedł na Wzgórze Objawień. Gdy zszedł nie mógł zasnąć.
Głowa figury Matki Bożej zaświeciła
- Nie mogłem spać. Wyszedłem na podwórze, przeżegnałem się i zacząłem się modlić. Wtedy głowa figury Matki Bożej, która przed nim była, zaświeciła się. Choć była to przepiękna światłość, której nie mogę opisać, jednak przestraszyłem się i wróciłem do środka. Zawołałem rodziców, aby przyszli zobaczyć. Wtedy z figury wyszły dwa promienie. Jeden w stronę serca, a drugi w stronę chorej nogi w biodrze. Rodzice też widzieli światłość, ale nie widzieli tych dwóch promieni - z uśmiechem opowiada młody Włoch, u którego lekarze zdiagnozowali chorobę układu kostno-mięśniowego i tkanki łącznej.
Kości zanikały i Andrea, zgodnie z opinią lekarzy, był skazany na wózek inwalidzki. Miał tylko 12 lat, kiedy postawiono tę straszną diagnozę, która nikomu nie dawała nawet cienia nadziei. Rodzice zabrali go wówczas do Medziugorja, do sanktuarium Matki Bożej. Dla nich wszystkich była to ostatnia nadzieja na uzdrowienie.
Kiedy wspinał się, jedna kula pękła
Po wejściu na Wzgórze Objawień, wspinali się również na Križevac. To hercegowińskie kamienisko jest o wiele trudniejsze do wspinaczki.
- Kiedy wspinałem się na Križecac, jednak kula pękła, a przy powrocie, złamała się również druga. Trzymając się rękoma skał i opierając się lekko o jedną kulę, zszedłem z Križevaca. Ze strachu zapomniałem również, że pomalutku stąpałem na tę nogę i zszedłem z Križevaca. Rano pojechałem do Mostaru naprawić kule - opowiada Andrea.
- Wtedy modliłem się tylko, aby mieć uśmiech na twarzy mimo bólu, aby moi rodzice łatwiej znieśli moją chorobę. Aby ją przed nimi ukryć, choć od trzech lat cierpiałem. Nie modliłem się za siebie, do czasu, gdy pewna zakonnica w Medziugorju powiedziała: „Rozmawiaj z Jezusem. Rozmawiajcie. Powiedz Mu, aby wziął twoją chorobę". Dzień później byłem na Mszy i pierwszy raz pomodliłem się za siebie. Poczułem gorąco przez całe swoje plecy – wyjaśnia nam Andrea, który w żaden sposób nie mógł zrozumieć znaków, że jego choroba to przeszłość. Wbrew wszystkiemu, z powodu strachu nie wypuszczał kul z rąk.
Ból ustał
- Gdy wróciliśmy do domu, czekając z kulami w kolejce, aby wyjść z autobusu, trzy razy usłyszałem w sercu głos, który powiedział: „Teraz jesteś moim apostołem. Chodź i roznoś moją światłość". Od tej chwili ustał ogromny ból, który odczuwałem przez ostatnie trzy lata - mówi Andrea, który na temat swojego uzdrowienia milczał prawie pięć lat.
- Wtedy nie chciałem o tym mówić. Byłem dzieckiem. Teraz jestem pełnoletni, a lekarze potwierdzili, że w moim przypadku wydarzył się cud – powiedział Andrea, który z Medziugorja udzielił relacji również włoskiej telewizji RAI. W niedzielę podzielił się z widzami swoją historią, którą opowiedział w mającym największą oglądalność programie telewizji RAI "Domenica In". Dyrektor kliniki ortopedycznej w Napulju, Anastasio Tricarico, zapoznał się ze stanem młodzieńca, przeprowadził nowe badania, bardzo szczegółowe, ze zdjęciami i stwierdził, że doszło do niewyjaśnionego uzdrowienia, że nie ma nawet śladu po zaniku kości biodrowej ani żadnych innych uszkodzeń. Andrea, który grał w piłkę nożną i na treningu pierwszy raz odczuł chorobę, teraz znów trenuje.
Do Medziugorja przyjechał z grupą, w której był także włoski dziennikarz Paolo Brosio, często pielgrzymujący do Medziugorja, który przywiózł tam wielu Włochów.
Prosili o uzdrowienie Andrei
- Jedynym wyjaśnieniem uzdrowienia jest cud Matki Bożej, ponieważ mama i tata Andrei żarliwie modlili się o uzdrowienie, a kulminacja tego zdarzyła się właśnie wtedy, kiedy odwiedził sanktuarium – wyjaśnił Brosio.
Dr. Pasquale Guida, lekarz leczący przez trzy lata młodzieńca, był oszołomiony wynikami badań i przypomina sobie jak Andrea po powrocie z Medziugorja pozdrowił go na ulicy jadąc na rowerze. Lekarz ledwo go poznał, bo myślał, że ze względu na jego stan, nigdy więcej nie będzie to mogło być możliwe. Nie wiedział co powiedzieć.