Znaki

     Do Medziugorja wróciłam w październiku 2000 roku. Drogę Krzyżową odprawialiśmy na górze Kriżevac w piątek, 13 dnia miesiąca. Potem czekałam na grupę, chodziłam po sklepikach z pamiątkami. W jednym z nich zobaczyłam figurkę Matki Bożej. Nagle usłyszałam głos: "kup tę figurkę". Pomyślałam sobie: "Przecież już mam taką samą". Byłam pewna, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się, ale za mną nikogo nie było. Usłyszałam ponownie ten sam głos. Zrozumiałam wtedy, że mam kupić figurkę i komuś podarować. Zrobiłam to i zabrałam ją na wieczorne nabożeństwo, do poświęcenia. Po nabożeństwie uczestniczyłam w Adoracji Krzyża, prowadzonej przez ojca Slavka Barbarća, ostatniej i niezapomnianej. Potem z ośmioma koleżankami udałyśmy się na nocne wejście na Górę Objawień. Był przepiękny ciepły wieczór. Nad nami rozpościerało się gwieździste niebo. Księżyc w pełni oświetlał nam kamienistą drogę. Po wejściu na Podbrdo usadowiłam się na kamieniach, pod dużym krzyżem i odmawiałam różaniec. Moje koleżanki podeszły pod krzyż , przy którym widzący mieli objawienia. Panowała niesamowita cisza i spokój, którego nie można doświadczyć w ciągu dnia. W pewnym momencie poczułam zapach lilii. W tym miejscu nie ma kwiatów, są same tylko kamienie i kolczaste krzaki. Po skończeniu jednej części różańca dołączyłam do grupy przy drugim krzyżu. Usiadłam na kamieniu by się nadal modlić, a odmówiwszy dugą część różańca, podeszłam do krzyża, żeby go ucałować. Znowu poczułam zapach lilii, jeszcze silniejszy. Nie miałam żadnych wątpliwości , że to Maryja stała przy krzyżu i modliła się razem z nami. Maryja powiedziała do widzących: "Pragnę wam powiedzieć, że w tych dniach w centrum będzie krzyż. Módlcie się szczególnie pod krzyżem, z którego płyną wielkie łaski " ( 12.09.85) Dziękowałam Maryi za tak wielką łaskę, za Jej obecność i opiekę nad nami. Za Jej słowa, że Ona jest z nami zawsze. Następnego dnia w naszym pokoju pojawiła się pilotka pielgrzymki. Poprosiła nas, żebyśmy nie wysiadały z autobusu przy kościele, ponieważ jesteśmy zaproszone do domu widzącej Mariji. Wraz z nią mamy być obecne przy objawieniu Matki Bożej. W tym właśnie momencie nagle zrozumiałam dlaczego miałam kupić figurkę Maryi, Królowej Pokoju. Kiedy w 1993 r. jechałam na pielgrzymkę do Lourdes, zatrzymaliśmy się w Nevers w klasztorze, w którym za życia przebywała widząca Bernadeta. Klęczałam w kaplicy przed szklaną trumną z nienaruszonym ciałem św. Bernadety. Święta wyglądała jak żywa, jakby spała. Myślałam wtedy o tym, żeby choć na chwilę znaleźć się w pobliżu takiej widzącej osoby w ?momencie objawienia się Matki Bożej. Teraz moje marzenie miało się spełnić. Nie mogłam w to uwierzyć. Zaraz zaczęły się wątpliwości, dlaczego ja mam być tak wyróżniona, czy to jest możliwe? Poszliśmy w pięć osób z naszym kapłanem, w wielkim milczeniu. Każdy z nas pogrążony był w swoich myślach: czy to prawda, jak to będzie? Przed wejściem do domu widzącej Mariji zgromadzili się już kapłani, siostry zakonne, chłopcy ze wspólnoty Cenacolo i kilka innych osób. Przed wejściem na schody wszyscy zdejmowali obuwie, żeby boso stąpnąć na to Święte Miejsce. Duży pokój znajdował się na pierwszym piętrze. Światło było przygaszone, świeciła się tylko mała lampka na bocznej ścianie. Pod zasłoniętym oknem stał duży krzyż, z boku duża figura Matki Bożej z Dzieciątkiem, przed tym ołtarz. Uklęknęłam między krzyżem a ołtarzem. Chciałam lepiej widzieć modląca się Mariję. Miałam przy sobie wszystkie różańce, i figurkę Matki Bożej, którą postawiłam na ołtarzu. Modliliśmy się, gdy w zwykłej godzinie objawienia nadeszła widząca Marija i uklęknęła przed figurą Maryi z Dzieciątkiem. Po odmówieniu kilku "Zdrowaś, Mario" widząca wpadła w ekstazę i nastąpiła całkowita cisza. Trwało to około 5 minut. Modliłam się, a jednocześnie spoglądałam na Mariję i figurę Matki Bożej. Dziękowałam Jej za to, że zostałam tu wezwana. Dziękowałam za wszystko, modliłam się w intencjach moich oraz tych, którzy mnie o to prosili. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że najdosłowniej klęczę przed samą Matką Bożą. Po zakończeniu objawienia, Marija wstała przekazała słowa Gospy. Relacjonowała, że poleciła Maryi wszystkich chorych i cierpiących, kapłanów oraz osoby tu zgromadzone. Matka Boża była radosna, spoglądała na każdego z osobna, błogosławiła każdą osobę, a także wszystkie dewocjonalia. Potem modliły się razem. Matka Boża odeszła w blasku słońca i krzyża. Po zakończeniu objawienia, wszyscy już wychodzili z pokoju, gdy podeszłam do figury Matki Bożej z Dzieciątkiem, żeby jej dotknąć i ucałować. Wtedy stało się coś, co jest dla mnie następnym znakiem, ale dzisiaj jeszcze niezrozumiałym. Pan Bóg ma swoje plany. Tego, co człowiek w tym momencie czuje nie da się wyrazić żadnymi słowami. To trzeba samemu przeżyć. To spotkanie było uwieńczeniem moich wszystkich dotychczasowych pielgrzymek, było spełnieniem moich marzeń. Dziś również dziękuję Matce Bożej za pobłogosławiona przez samą Maryję figurkę Ją przedstawiającą i tą wielką łaskę, że mogłam być tak blisko Niej. Nieraz zastanawiałam się nad tym, czym sobie zasłużyłam na tak wiele łask i to w roku Wielkiego Jubileuszu? Teraz potrafię wczuć się w ich sytuację. Kiedy zaś Mirjana płacze w czasie objawienia, rozumiem ją całkowicie. Sam widok łez Maryi wyciska nasze łzy. Dzisiaj też potrafię zrozumieć Ivana, gdy w czasie konferencji mówi o tym , jak trudno jest mu wrócić do rzeczywistości po zakończeniu objawienia. Mogę powiedzieć, że sama obecnie żyję w zupełnie innej niż kiedyś rzeczywistości. Nie gonię - jak dawniej - niewiadomo za czym. Dzisiaj więc dziękuję Bogu za to, że w Medziugorju wskazał mi nową drogę. Teraz nie przejmuję się tak mocno problemami i czuję jakby ich nie było. Jestem też szczęśliwszym człowiekiem niż dawniej. Moje życie zawierzyłam Matce Bożej i zaufałam jej całkowicie. Cieszę się każdym dniem i tym co posiadam. W czasie mojej pielgrzymki do Lourdes w 1993r, po kąpieli w źródlanej wodzie zostałam uzdrowiona z ciężkiej choroby kręgosłupa i innych chorób. Dzięki Bogu za to, że mogę dziś normalnie funkcjonować. W Medziugorju przeżyłam najpiękniejsze chwile w moim życiu. Doświadczam tam prawdziwej, fizycznej obecności Matki Bożej i Jej Syna. Dlatego wracam do Medziugorja, jak tylko jest mi to dane. Matka Boża powiedziała do widzących, że to co zaczęła w Fatimie zakończy w Medziugorju. Pamiętajmy w naszych codziennych modlitwach o osobach, które oddaliły się od Boga i o tych co nie poznali miłości Bożej. Pamiętajmy zawsze o kapłanach. Maryja płacze z tego powodu, że wiele Jej dzieci idzie na wieczne potępienie, a wielu Jej umiłowanych i wybranych synów - Kapłanów odchodzi od kapłaństwa. Poprzez codzienną modlitwę różańcową ocierajmy łzy Matki Bożej. Medziugorje to "Konfesjonał Świata" jak powiedział nasz Papież Jan Paweł II. W Medziugorju ludzie nawracają się po 30, a nawet 50 latach. Przy konfesjonałach widać jak wiele osób przystępuje do sakramentu pokuty. Wiele ludzi innego wyznania przyjmuje chrzest i przechodzi na wiarę katolicką . Jan Paweł II powiedział , że gdyby nie był papieżem, to sam pojechałby do Medziugorja spowiadać.

 

Joanna