JE Packiam Arokiaswamy, Tanjore, Indie

 

     W sierpniu, w 1997 r. Medziugorje odwiedził biskup Packiam Arokiaswamy. Odprawił on Mszę św. w kościele św. Jakuba podczas której wygłosił następującą homilię:

 

"Jestem biskupem z Indii. Biskupem jestem od 21 lat, a kapłanem ponad 51 lat. Pragnę odwiedzić wszystkie sanktuaria maryjne, wszystkie miejsca, w których objawiła się nasza Przenajświętsza Matka. Lourdes-najsłynniejsze sanktuarium odwiedziłem cztero- lub pięciokrotnie. Odwiedziłem również Kaplicę Cudownego Medalika. Rok temu byłem w Montichiari w północnych Włoszech, gdzie Matka Boża ukazała się jako Rosa mistika. Przed dwoma laty odwiedziłem Fatimę w Portugalii i Garabandal w Hiszpanii. W tym roku mam zaszczyt odwiedzić sanktuarium Królowej Pokoju w Medziugorju, dzięki przyjacielowi z Niemiec Benedictowi Meierowi, którego spotkałem w Montichiari w listopadzie zeszłego roku. Jestem szczęśliwy, że mogłem tu spędzić kilka dni trwając na modlitwie. Tutaj odczuwalny jest wpływ wiary, modlitwy i głębokiej pobożności wobec Przenajświętszej Matki - Gospy - jak Ją tu nazywacie. Orędzie medziugorskie jest podobne do innych: modlitwa, post i nawrócenie. Ludzie, którzy się spowiadają i wracają do Boga, są wielkim znakiem nadziei dla przyszłości Kościoła. W minionych latach racjonalizm opanował świat. Ludzie zaczęli mówić, że nie istnieją rzeczy należące do sfery nadprzyrodzonej lub cudownej, oraz, że to, co uważano za cud można wyjaśnić poprzez prawa naturalne i wiedzę naukową. W takim kontekście Matka Boża ukazała się w Lourdes i dokonała wielu cudów. Gdy naukowcy zaczęli je wyjaśniać za pomocą praw naturalnych, Matka Boża dokonała jeszcze większych cudów, jakby im mówiła: "A teraz, co mi na to powiecie?". W końcu naukowcy musieli przyznać, że nie potrafią wyjaśnić dziwnych zjawisk prawami naturalnymi i musieli im przyznać nadprzyrodzone i cudowne pochodzenie. Bóg pragnął zawrócić człowieka z drogi samowystarczalności dla siebie samego. To samo zdarza się dziś. Postęp techniczny zaprowadził człowieka na Księżyc i na Marsa. Człowiek jest dumny z technologii i myśli, że Bóg nie jest mu już potrzebny. Próbuje odnaleźć zadowolenie w różnorakich uciechach. Ale znajduje w sobie pustkę, a dobra materialne i pragnienie przyjemności jej nie wypełniają. Odkrywa, że tylko Bóg może wypełnić tę pustkę, dać prawdziwą radość i spokój ducha. Bóg posyła swoją Matkę w różnych czasach i w rozmaite miejsca, żeby doprowadziła do Niego ludzi. Wszędzie orędzie jest takie samo: modlitwa, powrót do Niego w zawierzeniu, pokora i nawrócenie. Są to wartości ewangeliczne, nie możemy znaleźć innych. To właśnie powód, dla którego orędzia w objawieniach Maryjnych są takie same. W Medziugorju wiele cudów przypisywanych jest wstawiennictwu Przenajświętszej Matki, Gospy: uzdrowienia ciała, nawrócenie z grzesznego życia na głębokie życie chrześcijańskie. Fakt, że nieustannie i coraz liczniej przybywają tu pielgrzymi stanowi dowód, że rozdzielane są tutaj cudowne dary. Jeżeli byłoby inaczej, napływ pielgrzymów już dawno by ustał. Myślę, że to Chesterton powiedział "Niektórych ludzi można okłamywać przez cały czas, wszystkich ludzi można okłamywać przez pewien czas, ale nie można okłamywać wszystkich ludzi przez cały czas". Tutaj przybywa coraz więcej ludzi i powracają z pokojem w swoich sercach. Osobiście wierzę w to, że te wydarzenia mają cudowne pochodzenie. Musimy jednak poczekać na "oficjalne" stanowisko Kościoła, co może trwać wiele lat. Na oficjalne stanowisko w przypadku Lourdes czekano bardzo długo - blisko 50 lat. Medziugorskie wydarzenia trwają dopiero 16 lat. Kościół działa powoli, ale nie zabrania pielgrzymowania. To co najbardziej mnie smuci i zadaje mi ból, to stanowisko biskupa lokalnego, obecnego, jak również jego poprzednika. Módlmy się, aby zmienił swe negatywne stanowisko. Papież prywatnie popiera pielgrzymowanie do Medziugorja. Jak na dzień dzisiejszy nam to wystarczy. Polećmy gorliwie Przenajświętszej Bogurodzicy, aby przemieniła nas na obraz i podobieństwo swego Syna, byśmy żyli wartościami ewangelicznymi miłości, przebaczenia i solidarności. Abyśmy w naszych środowiskach byli świadkami Jezusa. Dzisiaj święto św. Wawrzyńca, znanego diakona i męczennika pierwszego Kościoła. Jako że dziś jest niedziela nie obchodzimy jego święta. Asystował w Eucharystii Papieżowi Sykstusowi II (jego święto obchodziliśmy trzy dni temu). Powierzono mu dobra materialne Kościoła i opiekę nad biednymi. Rzymskiemu cesarzowi powiedziano, że Kościół jest bardzo bogaty; cesarz chciał zagarnąć dobra kościelne. Posłał jednego ze swych sług, by mu powiedział: "Wawrzyńcze, słyszałem, że Kościół ma wielkie bogactwa i dobra. Czy możesz mi je pokazać?". Wawrzyniec powiedział mu, że pokaże wszystko po trzech dniach. Cesarz był bardzo szczęśliwy. Na czwarty dzień Wawrzyniec zebrał wszystkich rzymskich biednych, chromych, ułomnych, ślepych i im podobnych i pokazał ich rzymskiemu urzędnikowi mówiąc: "Oto bogactwo Kościoła". Rozwścieczony urzędnik tym, że Wawrzyniec go ośmieszył, skazał go na męczarnie na ruszcie żelaznym podpalanym ogniem. Mówi się, że Wawrzyniec w pewnym momencie powiedział do swych oprawców: "Jedna strona jest już dobrze upieczona, przysmażcie drugą i jedzcie". Umarł jako znany męczennik. Zwracajmy uwagę na biednych, dostrzeżmy w nich Chrystusa cierpiącego i pomóżmy im jakbyśmy pomagali Chrystusowi. Jezus powiedział: "Wszystko co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili". To właśnie Matka Teresa czyni w slumsach Kalkuty. Zobaczmy Jezusa w biednych, którzy cierpią i pomóżmy im na ile możemy. Kościół modli się dzisiaj byśmy byli wolni od żądzy i zepsucia, jak i Wawrzyniec był ochroniony przed ogniem. Niech Was Pan na wezwanie Błogosławionej Dziewicy, Gospy wyzwoli od ognia żądzy i pomoże Wam żyć życiem dobrych chrześcijan".

 

"Press Bulletin" nr 72, 27 sierpnia 1997 r.