JE John Baptist Odama

John Baptist Odama, Gulu Uganda

 

     W listopadzie 1996 r. przyjechał do Medziugorja biskup John Baptist Odama. Po tygodniowym pobycie powiedział:

 

"Pierwszy raz usłyszałem o tym, co tutaj ma miejsce w 1990 r. byłem wtedy w Ameryce, w Kalifornii. Jeden z moich przyjaciół opowiadał o Medziugorju, pokazywał książki, zdjęcia i film. Cała rodzina była zachwycona Medziugorjem. Niedawno otrzymałem list od kardynała z Kampali, który odwiedził Medziugorje. Zaproponował mi udział w październikowej pielgrzymce i obiecał, że ktoś pokryje wszystkie koszty. Dziś wiem, kim jest ta osoba - to pilot Joe Roy, który pierwszy przywiózł informacje o Medziugorju do Ugandy i przywiózł tam kilku biskupów i księży. Od razu powiedziałem, że pragnę wziąć udział w pielgrzymce. Potem zacząłem przygotowania do wyjazdu. W rodzinnym domu Roya w Londynie czytałem różne książki i obejrzałem kolejny film o Medziugorju. Pierwszą rzeczą, która mnie zadziwiła po przyjeździe, było serdeczne przyjęcie przez rodzinę, u której mieszkamy. Cieszę się, że nie mieszkam w wielkim hotelu, gdzie wszyscy są sobie obcy. W rodzinach jest inaczej. Można spotkać ludzi, rozmawiać, modlić się, ucztować i w ten sposób odbierać prawdziwego ducha Medziugorja. Poza tym wielkie wrażenie zrobił na mnie fakt, że wszyscy pielgrzymi, których spotykam, są świadomi wielkości tych zdarzeń. Ludzie naprawdę słuchają i są gotowi ciągle słuchać. Każdy jest otwarty na to, co Medziugorje mu ofiaruje. Dostrzegłem wielkie zainteresowanie rzeczywistością duchową. Widzę głęboką pobożność w odbieraniu Mszy św. Na początku naszej drogi na Kriżevac zaczął padać deszcz, a potem grad. W pewnym momencie pomyślałem, że musimy wracać, bo wydawało mi się, że dalsza droga nie ma sensu. Coś jednak ciągnęło mnie do przodu. Myślałem, że nie zdołam się wspiąć na sam szczyt, odczuwałem silne zmęczenie, ponieważ już dawno nie chodziłem pieszo. Nie chcieliśmy wracać, a droga w górę była trudna. W pewnym momencie modliłem się o siłę, by móc iść dalej. Muszę przyznać, że kiedy całkowicie przemoczeni dotarliśmy pod Krzyż, całe zmęczenie zniknęło. Czułem się lekki jak ptak. To doświadczenie jest dla mnie bardzo ważne. Tak jest i w życiu. Często nam się wydaje, że już nie możemy dalej, że jest zbyt ciężko, ale kiedy czynimy wszystko ufając woli Bożej - wszystko idzie dobrze. Wielkie wrażenie zrobił na mnie różaniec na Górze Objawień. Ta ogromna liczba ludzi, którzy się z nami modlili, natchnęła mnie - tak mi się wydaje - dobrymi myślami. Ludzi trzeba prowadzić. Jeśli się modli ksiądz i ludzie będą się modlić. To było bardzo piękne, kiedy po Radosnej i Bolesnej części Różańca wszyscy uklękli na miejscu objawienia i wspólnie odmówili Wierzę w Boga i 7 razy Ojcze nasz. Poczułem się zjednoczony z całym Kościołem, który modli się razem z Maryją i próbuje żyć jak Maryja. Myślę, że ludzie tutaj naprawdę odpowiedzieli na wezwanie - na każdym miejscu można spotkać pojedynczych ludzi i całe grupy pogrążone w modlitwie, czytającym Pismo św., rozważających je. Tutaj modlitwa jest czymś tak naturalnym, że ktoś, kto się nie modli, wygląda dziwnie - a przecież w innych miejscach jest dokładnie odwrotnie. Przy tej okazji chciałbym bardzo podziękować narodowi chorwackiemu, który pomaga nam wszystkim, którzy tutaj przyjeżdżamy. Muszę z dumą zaznaczyć, iż nieustannie modlę się za naród chorwacki i często zachęcam wiernych do modlitwy w tej intencji. Teraz będę to robić coraz częściej. Na koniec pragnę jeszcze powiedzieć, że pierwszą rzeczą, o której powiem biskupom, będzie to, że Medziugorje nie jest sprzeczne z tym, czego nas Pan uczy i czego wymaga. Powiem im, żeby się nie bali tutaj przyjechać. Jeśli chodzi o objawienia - to są one darem Bożym. Byłem na objawieniu z wizjonerką Mariją. Wszyscy odmawialiśmy różaniec. W pewnym momencie zapadła cisza. Wierzę, że wtedy przyszła Maryja. Ja nic nie widziałem, ale odczuwałem obecność Maryi i poprzez Nią - Boga. Maryja to tylko środek. Poprzez Nią Bóg wzywa nas do siebie. To jest Jej zadanie, gdyż Ona jest Matką Jezusa. To, co widziałem, musi być prawdziwe. Byłoby dobrze, gdyby każdy biskup mógł tu przyjechać i odczuć, co Maryja tutaj czyni i pokazuje nam, co czynić. Biskupom powiem również, iż dopiero teraz zrozumiałem, co możemy uczynić i że przede wszystkim musimy się modlić. Naprawdę - sercem się modliłem, by mnie i moich księży Bóg uczynił zdolnymi głosić Jego Słowo wszystkim ludziom."

 

"Glas Mira" V (1996) nr 11